Ariana | Blogger | X X

czwartek, 17 maja 2018

Willy Billy

Witam w moim pierwszym two-shocie!
Początkowo miał to być one-shot, ale... nie wyszło. Nie lubię, gdy autorzy serwują nam masę tekstu i oczekują nie wiadomo jakich komentarzy. Szczerze mówiąc, już sam fakty, że mam do przeczytania rozdział długości 7000 słów, mnie odtrąca. Sama wolę pisać coś nie dłuższego niż 3000, no może góra 3500 słów., a i to jest bardzo nużące w czasie czytania!
Tak więc, abyście mogli szybko i chętnie przebrnąć przez "Willego", postanowiłam go podzielić - macie więc pierwszą część nowego "arcydzieła!"

Bardzo liczę na wasze komentarze, opinie ale przede wszystkim - wytknięcie błędów!

Zapraszam do czytania!



Zakład


 No siemka!
Kurde, ale siara...to znaczy, stworzyłem tego bloga, bo założyłem się z kumplem i... tak jakoś.
Dobra, przyznaję, mega żenada, ale dwie dychy piechotą nie chodzą, nie? A i tak coś za bardzo mu ciążyły. No bo, kurde, jaki normalny facet kupuje lasce wszystko, co zechce i jeszcze myśli, że robi dla niej za mało? Trochę dziwne, no nie?
W sumie, nie wiem co napisać. Naprawdę mam nieciekawe życie. Ale umowa to umowa...
No, okej. Nazywam się Willy. Willy Billy Wilsson.
Nie, serio. Nie żartuję. Dżisas, ( chyba tak się to pisze, nie? Tak dość mało praktykujący jestem) co za rodzic nazywa dziecko Willy Billy? No kurde, bez jaj. To tak, jakby nazwać kogoś Melisa Clarisa, Cloe Zoe, Harry Garry albo Mary Clary... No dobra, te ostanie to by nawet przeszło, ale pozostałe? Masakra!
Mam jeszcze młodsze ( i starsze, ale siora się nie liczy. Strasznie tępawa.) rodzeństwo, kolejno: William, Wilhelm, Willma. Moja mama to Winny a stary Willow. Nieźle, co? Cholernie oryginalnie. No wiecie, samo "W". Mama mówi, że to od "Wybitni" (ale mówi tak tylko, gdy któreś dostanie coś więcej niż 3+ z testu) albo "Wielcy." Ja wolę gadać "Wieśniacy." Raz nawet mi się wymsknęło, matka dostała szału. Jakaś strasznie przewrażliwiona się ostatnio zrobiła. Oby nie doszło nam kolejne "W."
Co jeszcze... No, lubię różne sporty. Gram w kosza, w piłe, czasami coś pogotuję... Chodzę też na siłke, trzeba dbać o ciało, nie? No.
Ostatnio zrobiłem mojemu kumplowi swojskiego hamburgera. Trochę lol, bo Hamish to muzułmanin, ale pochodzi z Indii. Wcisnąłem mu kit, że niby z kurczaka to mięso ( lolX2 )
Sorry, Hamish.
Ale kurde, smakowało, nie?
W sumie... to chyba tyle. Jak się spodoba, to mogę częściej coś wstawiać. Pozdro dla Hamisha. Ten hajs to możesz mi dać jutro przed szkołą, skoczymy potem na kebsa.

Edit: Kurde, chyba muszę ograniczyć to "kurde" i "no", no nie? No, to lecę.
( Edytowano 20.05.2018 07:37)

Opublikowano 20.05.2018 07:34

Ja cie, ale jazda! W życiu bym nie pomyślał, że mogłoby mi się spodobać. Jakby tak dalej poszło, to jeszcze Hamishowi bym podziękował!
Wyłączyłem i przymknąłem laptopa. Przeciągnąłem się na krześle. Poczułem okropny głód, jakby ktoś wywiercił mi dziurę w kiszkach. Jak na zawołanie, głośne burczenie wypełniło pokój. Ociężale wstałem i napotkałem wzrokiem istny armagedon. Na podłodze walały się puste opakowania po chińszczyźnie, pizzy i czymś, co chyba zdążyło przejść własną ewolucję. Na łóżku zauważyłem obgryzioną, kurczęcą kość i talerz z zeschłymi resztkami sosu słodko-kwaśnego. Nie wiedzieć czemu, dawniej niebieskie ściany przykryły tłuste plamy z palców. Co za syf. Rękę dałbym uciąć, że miałem tam kiedyś dywan. Chyba przykrywała go góra brudnych ubrań.
No właśnie.
 Chyba.